wtorek, 17 czerwca 2008

Lekcja patriotyzmu - scenariusz

UWAGA! Scenariusz ten uwzględnia specyfikę naszej urszulańskiej szkoły, dlatego znalazł się w nim fragment poświęcony sylwetce jej Patronki i Założycielki, św. Urszuli Ledóchowskiej. Wiadomo, że w przypadku wykorzystania tego scenariusza w innym miejscu trzeba będzie wspomniany fragment zmodyfikować lub pominąć.

LEKCJA PATRIOTYZMU

Strych o wyglądzie rekwizytorni – przychodzący do niego uczniowie szukają pomysłu na akademię o tematyce patriotycznej. Podczas przeglądania znajdujących się na strychu rzeczy jednemu z uczniów przypomina się wiersz Lechonia „Lamus”.

- Ale graciarnia. Ten strych to chyba lata całe żadnego homo sapiens nie widział.
- A kurzu ile! Od samego patrzenia można alergii dostać.
- Ciekawe, na co komu te wszystkie starocie. Po cośmy tu w ogóle przyszli?
- Po co? Zwariować z wami można! Przypominam, że dostąpiliśmy wątpliwego zaszczytu przygotowania akademii patriotycznej.
- Nie wymawiaj przy mnie tej nazwy, bo chęć życia ze mnie ucieka. Przecież ja nie mam nawet potrzeby zastanawiania się nad tym, czym jest patriotyzm, a tu jeszcze akademia ”ku czci”. Koszmar!
- Ale z was marudy. Przecież ten strych jest uroczy, tyle w nim ciekawych rekwizytów. Skojarzenia z polskimi dziejami same się nasuwają.
- Coś w tym jest... Pamiętacie wiersz Lechonia, którego trzeba się było na pamięć uczyć?
To było jakoś tak:
Są słowa, co umarły, jak wszystko śmiertelne,
Inne nam splugawiono, z pamięci wydarto.
Patrz, jak szuler zagrywa sfałszowaną kartą
Kryjąc gestem sakralnym oszustwa bezczelne.
Ach, wrócić do lamusa, wrócić na poddasze.
Wydobyć z zapomnienia, ze stosu starzyzny
Poczciwe słowa „prawość” i „miłość ojczyzny”.
Pozostać w słowach dawnych, bo to słowa nasze.
Jak w ubraniach ubogich, czystych, choć niemodnych.
Kto chce, niech rzuca garścią w alchemiczne tygle
Słowa pstre lub układa semantyczne figle.
Jałowa to potrawa dla naszych ust głodnych. (J. Lechoń Lamus)

Jeden z uczniów powtarza w zamyśleniu:
- Wydobyć z zapomnienia, ze stosu starzyzny / Poczciwe słowa „prawość” i „miłość ojczyzny”. Ładny tekst – naszym dziadkom by się podobał.
- A nam nie może? Moim zdaniem to jest właśnie to, co może stać się myślą przewodnią naszej akademii. Czytaliście książkę Jana Pawła II Pamięć i tożsamość?
- Sokrates, mędrcze klasowy, zlituj się – to dla nas za trudne.
- Gadanie, lepiej posłuchajcie, jak Ojciec Święty wytłumaczył patriotyzm (otwiera książkę i cytuje):
Patriotyzm oznacza umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego. Jest to miłość, która obejmuje również dzieła rodaków i owoce ich geniuszu. (Jeden z uczniów przerywa czytanie)
- A walka o niepodległość? Ofiara życia złożona na ołtarzu ojczyzny itp., itd. – mnie to przede wszystkim kojarzy się z patriotyzmem.
- Spoko, wszystko tutaj jest. Słuchaj i nie przerywaj. (Kontynuuje czytanie)
Próbą dla tego umiłowania staje się każde zagrożenie tego dobra, jakim jest ojczyzna. Nasze dzieje uczą, że Polacy byli zawsze zdolni do wielkich ofiar dla zachowania tego dobra albo też dla jego odzyskania. Świadczą o tym tak liczne mogiły żołnierzy, którzy walczyli za Polskę na różnych frontach świata. Są one rozsiane na ziemi ojczystej oraz poza jej granicami. Wydaje mi się jednak, że jest to doświadczenie każdego kraju i każdego narodu w Europie i na świecie. (Pamięć i tożsamość, s. 71-72).
- W tamtym roku byłem z rodzicami we Włoszech, zwiedziliśmy też Monte Cassino. Tak sobie teraz pomyślałam o tych, którzy setki kilometrów od Polski umierali właśnie dla niej.
- Nie wiem, czy byłbym zdolny do takiego czynu, ale gdy byłem dzieckiem, duże wrażenie robił na mnie grób na naszym cmentarzu, na którym było napisane „nieznanym żołnierzom”. (podchodzi do brzozowego krzyża). Na tym grobie stal właśnie taki krzyż. Chyba na zawsze będzie mi się on kojarzył z walką za ojczyznę i bezimienną śmiercią.

Tony muzyki poważnej, kilku uczniów mówi tekst Wierzyńskiego.

Nekrologi są dla tych, którzy umarli w łóżkach.
A dla tych z komór gazowych,
Ze śniegów pod kołem polarnym,
Z rowów przydrożnych, gdzie kurz zasypywał im oczy,
Z piwnic, gdzie odpadało pół czaszki jak wieko z blachy,
Z urzędów śledczych, gdzie zagłuszano krzyk i wołania
Torturowanych.
Nawet jęk –

Dla tych, którzy zdychali w smrodzie więziennych kubłów,
Którym w upalnych wagonach przysychał język do podniebienia.
Którzy jechali w nieznanym kierunku,
Daleko za Frankfurt,
Daleko za Tułę –

Dla tych, którzy musieli kopać własny grób,
Którym ręce wiązano z tyłu i kazano klękać przed jamą,
Których wieźli barkami i zatapiali na środku Morza Białego,
Po których nic nie zostało,
Nawet nazwisko,
Żadna wieść –

Dla nich nie pisze się nekrologów,
Dla nich jest tylko pamięć wdów
Albo żebracze modlitwy matek
Albo zdziwione spojrzenia dzieci
I z dnia na dzień rosnąca powoli błona
Nie dość śmiertelnej rany,
Z nocy na noc rosnąca powoli cisza
Przedawnionego nieszczęścia,
Która zagłusza krzyk i wołania
Niepocieszonych,
Nawet jęk.

Zbrodnio niezmierna,
Ziemio wierna:
Wieczne odpoczywanie.
Requiem aeternam. ( K. Wierzyński, Nekrolog)

- Ja też nie wiem, czy chciałbym oddać życie za ojczyznę. Chyba nie jest dla mnie aż tak ważna. A wy?
- Czy ja wiem... Może kiedy kraj jest zagrożony, człowiek zaczyna inaczej myśleć?
- Ej, a ty co robisz, skarbów szukasz czy co? Może byś się łaskawie włączył do dyskusji. Akademię trzeba przygotować.
Jeden z uczniów spośród rupieci wydobywa biało – czerwoną flagę.

- Może to was śmieszyć, ale są momenty, kiedy widok tej flagi mnie wzrusza. Wygrany przez naszych mecz, , Małysz na podium. Wtedy jestem dumny z tego, że jestem Polakiem.
- No, wtedy to wszystkich rusza.
- Moja prababcia wspominała, że kiedy po kapitulacji Niemców wracali w rodzinne strony, w wielu miastach widziała rodaków całujących flagę ze łzami w oczach.
- Kiedy tak mówicie o fladze, przypomina mi się Gałczyński, poeta, któremu część wojny przyszło spędzić w obozie jenieckim. To właśnie w obozie w 1944 r. napisał wiersz, który jest jak znalazł na naszą akademię.

Podkład muzyczny, wiersz rozpisany na role.

Jedna była – gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była –hej! Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino.

A każda jak zorza szalona,
biało – czerwona, biało – czerwona!

Czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
biało – czerwona.

Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
- No, noo, nie bądź taka zmartwiona.

Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,

Nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.

I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona,

zostaniesz biało – czerwona
jak wielka zorza szalona,

czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,

najukochańsza najmilsza,
biało – czerwona.

Tak mówiły do siebie flagi
i raz po raz strzelił karabin,
Zrobił dziurę w czerwieni i w bieli.

Lecz wołały flagi: - Nie płaczcie!
Choćby jeden strzępek na maszcie,
nikt się zmienić barw nie ośmieli.


Zostaniemy biało – czerwone,
flagi święte, flagi szalone.
Spod Tobruku czy spod Murmańska,
niech nas pędzi dola cygańska,
zostaniemy biało – czerwone,
nie spoczniemy biało – czerwone.

czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina. [...]

Łkała flaga: - Czyżem powinna
zginąć, bo jestem inna?
Bo nie taka dyplomatyczna,
bo tragiczna, bo nostalgiczna,
ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy,
i od serca, które nic nie znaczy,
flaga jak ballada Szopenowska,
co ją tkała sama Matka Boska. [...]
(K.I. Gałczyński, Pieśń o fladze)

Przy ostatnich słowach wiersza tony ballady Szopenowskiej lub innego utworu tego kompozytora. Podczas recytacji wiersza uczniowie podają sobie flagę, ostatnia osoba z flagą w ręku rozpoczyna rozmowę.

- Flaga tragiczna, co ją tkała sama Matka Boska... . Parę lat temu, kiedy wieszałam z tatą flagę przed 3 Maja, zauważyłam przypięty do niej znaczek z wizerunkiem M.B. Częstochowskiej. Zapytałam, skąd on się tam wziął. No i wtedy usłyszałam opowieść o „Solidarności”, o stanie wojennym, o tym, jak Polacy walczyli z komunistami o ojczyznę niezależną. Wtedy wielkim oparciem była dla nich wiara w pomoc Maryi, Królowej Polski.
- Zgadza się, w moim domu też często słyszę te opowieści. Zwłaszcza dziadek często wspomina czasy, kiedy był internowany. To było podczas stanu wojennego.
- Ja też znam trochę faktów z tego okresu, bo mój wujek brał udział w strajkach, potem pomagał rodzinom osób internowanych. Opowiadał mi ostatnio, że w tamtych trudnych czasach ludzie byli bardziej sobą nawzajem zainteresowani. Nie to, co teraz. Na przykład podczas stanu wojennego umówili się, że wieczorem o określonej porze będą stawiać w oknie zapaloną świecę na znak solidarności z więzionymi, prześladowanymi, wyrzucanymi z pracy i ze szkół. W Wigilię 1981 roku taka świeca zapaliła się także w oknie na Watykanie.
- Mam!
- Co masz?
- Kolejny pomysł do naszej akademii. Przecież to, o czym mówicie, to jest właśnie patriotyzm. Poza tym u mnie w domu pomiędzy starymi zdjęciami jest odpisany ręcznie przez moją ciocię wiersz , który powstał w pierwszą rocznicę stanu wojennego. Wiersz napisał Ernest Bryll, nosi on tytuł Modlitwa na czas Adwentu i nadaje się idealnie do naszej akademii.

Uczniowie rozdają sobie świece, które podczas recytacji wiersza będą kolejno zapalać.
W tym czasie i potem jako podkład do wiersza murmurando piosenki z filmu „Ostatni dzwonek” – „Każdy twój wyrok przyjmę twardy...”. Po skończonym wierszu śpiewają jeden raz tę piosenkę.


Boże, uchroń nas od nienawiści,
Zostaw gorzkie ziarno pamiętania,
Aby żyli w nas nasi najbliżsi
Którzy w adwent zostali zabrani.

Boże, daj ciemną dumę milczenia
Ale zostaw nam pogardy siłę
Dla tych co się śmieją z poniżenia
By im Polska w kamień się zmieniła.

Boże, zamień w jasność świeczkę małą
Którą w oknach ciemnych wystawiamy
Bo z ojczyzny tyle tylko mamy
Ile prawdy i krwi w nas zostało

Boże, ucisz w nas zło i zaciętość
Wspomóż tych co z głupoty są grzeszni
Zostaw dla nich litość – listek święty
Gdy z narodu tylko wpółodeszli

Boże pomóż gdy kamiennie ciężko
Patrzeć jak ta świeczka drży i kona
Nim się dźwignie w Gwiazdę Betlejemską
By twarz każda była zobaczona

Boże, nie daj nam siebie utracić
Zanim ciemność runie rozłamana
Byśmy mogli spojrzeć w twarz przyjaciół
Przyjaciele mogli spojrzeć na nas.

- To były trudne czasy, ale też na swój sposób piękne...
- Kiedy tak stoimy z tymi zapalonymi świecami, to przypomina mi się czas umierania Ojca Świętego i te dni po jego śmierci. Czułam się wtedy podobnie.
- No tak, to pewnie dlatego, że wtedy też staliśmy się, przynajmniej na moment, narodem zgodnym i zjednoczonym.
- Inaczej mówiąc- solidarnym. Wiecie co? O tym też musimy coś w naszej akademii powiedzieć.
- O czym?
- O tym, że to solidarność Polaków pozwoliła obalić komunizm i odzyskać niezależność myśli, decyzji, wolność słowa.
- Inaczej mówiąc, runęły mury. Pamiętacie piosenkę Jacka Kaczmarskiego, zwanego bardem „Solidarności”?

Uczniowie śpiewają „Mury”(zwrotki najlepiej solowo) lub piosenka jest odtworzona z płyty. Świece ciągle zapalone, uczniowie gaszą je po piosence.

- Moi rodzice często słuchają piosenek Kaczmarskiego. To klimaty ich młodości. Często też powtarzają, że dzisiaj słowa tej piosenki są dla nich jak spełnione, ale niewykorzystane proroctwo.
- Że spełnione to rozumiem, ale niewykorzystane?
- Też mi się zdarzyło słyszeć opinie dorosłych, że szansa, jaką Polacy mieli po obaleniu komunizmu, została zaprzepaszczona, że nie potrafimy właściwie korzystać z wolności.

Wiersz Zagajewskiego „Klęska” uczniowie mówią , jakby to był ciąg dalszy dialogu.

Naprawdę umiemy żyć dopiero w klęsce.
Przyjaźnie pogłębiają się
Miłość czujnie podnosi głowę.
Nawet rzeczy stają się czyste.[...]
Ciemne sylwetki wrogów odcinają się
od jasnego tła nadziei. Rośnie
męstwo. Oni, mówimy o nich, my, o sobie,
ty, o mnie. Gorzka herbata smakuje
jak biblijne przepowiednie. Oby
nie zaskoczyło nas zwycięstwo.

- 1410 – bitwa pod Grunwaldem
- 16 83 – Victoria wiedeńska
- 1918 – odzyskanie niepodległości
- 1920 – cud nad Wisłą
- 1945 – pokonanie hitlerowskich Niemiec
- 1989 – Okrągły Stół
- „Oby nie zaskoczyło nas zwycięstwo”

Ostatnie zdanie powtarzają wszyscy razem. Jeden z uczniów zakłada znaleziony wśród rupieci kontusz i wraca do jeszcze jednego zwycięstwa z dziejów Polski.

- 3 maja 1791 roku. Uchwalenie pierwszej w Europie demokratycznej konstytucji. Zwycięstwo postępowej, patriotycznej szlachty, którą poparł król, nad wstecznymi zwolennikami sarmackiej samowoli. To też było w dziejach naszego kraju zwycięstwo, którego ciężaru Polacy nie potrafili unieść. Wkrótce potem była zdradziecka Targowica i kolejny rozbiór Polski.

Do ubranego w kontusz ucznia dołączają trzej inni, dotąd na scenie nieobecni, ubrani odpowiednio do odegrania fragmentu „Powrotu posła”.

- Starcie się prawdziwego patriotyzmu z prywatą i egoizmem pokazał na deskach Teatru Narodowego
J. U. Niemcewicz.
- Jego „Powrót posła” był głosem za przeprowadzeniem ratujących kraj reform i krytyką negatywnych szlacheckich postaw.
- W naszej mówiącej o patriotyzmie akademii nie może zbraknąć chociażby fragmentów tej komedii. Zapraszamy!

Podkomorzy (odpieczętowuje list)
List to od mego syna! Chwalebna ich praca
Zawieszona na chwilę i syn mój powraca.
Ciesz się kochana żono, dzisiaj go ujrzymy.

Podkomorzyna
Jakżem szczęśliwą! Dawno już po nim tęsknimy.

Podkomorzy
Jam nie tęsknił, gdy zadość czynił urzędowi;
Dom zawsze ustępować powinien krajowi.
W nieprzytomności jego cieszyły mię wieści,
Że się wśród tych cnotliwych mężów syn mój mieści,
Co z przemocy i hańby kraj nasz wydobyli.

Starosta
Niedługo się tym wszystkim będziemy cieszyli;
Bóg wie, co porobiły sejmujące Stany,
Dlaczego ten rząd? Po co te wszystkie odmiany?
Alboż źle było dotąd? A nasi przodkowie
Nie mieliż to rozumu i oleju w głowie?
Byliśmy potężnymi pod ich ustawami.
Tak to Polak szczęśliwie żył pod Augustami!
Co to za dwory, jakie trybunały huczne,
Co za paradne sejmy, jakie wojsko juczne!
Człek jadł, pił, nic nie robił i suto w kieszeni.
Dziś się wszystko zmieniło i bardziej się zmieni:
Zepsuli wszystko, tknąć się śmieli okrutnicy
Liberum veto, tej to wolności źrenicy.
(płacze) [...]

{Podkomorzyna)
Wskrzeszają mądrą wolność, skracają swawole.
Ten to nieszczęsny nierząd, to sejmów zrywanie
Kraj zgubiło, ściągnęło obce panowanie,
Te zaborów, te srogich klęsk naszych przyczyną.
I my sami byliśmy nieszczęść naszych winą!

Podkomorzy
Gnijąc w zbytkach, lenistwie i biesiad zwyczaju,
Myśleliśmy o sobie, a nigdy o kraju:
Klęskami ojców nowe plemię ostrożniejsze,
Wzgardziwszy zyski, było na całość baczniejsze.
Nieba zdarzyły porę, oni ją chwycili,
Ojczyznę spod ciężkiego jarzma wydobyli:
[...] Powracają porządek i sławę ojczyźnie,
Stokroć szczęśliwy, że choć przy późnej siwiźnie
Ujźrę, że Polska rządna i że poważana.

Starosta
Wiem, że Waćpanu każda przyjemna odmiana:
W księgach się tych dzikości wszystkich nauczyłeś,
Ja, co nigdy nie czytam lub przynajmniej mało,
Wiem, że tak jest najlepiej, jak przedtem bywało.
Do mówiących dochodzi Walery
Równycheś sentymentów nauczył i syna,
Często w zdaniach tatunię swego przypomina,
Pięknie się na dzisiejszym sejmie popisował!

Starosta , Podkomorzy i Podkomorzyna usuwają się na bok, Walery wprowadza do drugiej części scenki, za chwilę dojdzie do niego Szarmancki

Walery
Możem się i popisował, ale na pewno wszystkie zdolności staram się dobru Rzeczpospolitej poświęcić. Niełatwo być posłem na sejm, który potomni nazwą wielkim. Niełatwo także z tego powodu, że ciągle pełno w ojczyźnie naszej Starostów, którym tylko prywatne dobro na sercu leży i fircyków, którzy poza strojami, lusterkiem i kobietami świata nie widzą. A oto i jeden z nich!

Szarmancki (ufryzowany, elegancki, rzuca się na Walerego i całuje go)
Pozwól się przyjacielu na łono twe rzucić,
Ucałować, przypomnieć tej przyjaźni świętej,
W młodych leciech w konwikcie tak czule powziętej.
Wiek minął, jakeśmy się z sobą rozdzielili,
Panowie tu na nowo Polskę przerobili,
Ledwiem ją poznał, kiedym wrócił z zagranicy.
Lecz jak to? Lato całe strawiłem w stolicy:
Nigdzie nie spotkać?

Walery
Mocno tego żałowałem;
Moje zabawy, domy, które uczęszczałem,
Może, że nie te były, kędy Waćpan bywał.
[...] Prawdziwie, że się tego nieskończenie wstydzę;
lecz słodzę stratę, kiedy dziś Waćpana widzę.
Jak długo odwiedzałeś Waćpan cudze kraje?

Szarmancki
Rok tylko, alem przejął wszystkie ich zwyczaje.
Prawdziwie, już nie mogłem w ojczyźnie usiedzieć [...].
To prawda, że Bóg człeka stworzył dosyć ładnie:
Żeby jednak wykształcić figurkę dokładnie,
Chciałem Paryż odwiedzić, dobra więc dzierżawą
Puściwszy, rozstałem się z kochaną Warszawą.
Bywałem potem także i w Anglii... [...]

Walery
Odtąd innym winieneś zatrudnić się celem:
Pamiętać, żeś Polakiem, żeś obywatelem,
Żeś najpierwsze twe winien Ojczyźnie usługi.

Szarmancki
Mam się znów dosługiwać? To sposób zbyt długi!
Urzędy, dostojeństwa, słowem wszystkie żądze
Łatwe do dostąpienia, gdy człek ma pieniądze;
Będą się kłaniać, chociaż nie będę pracować.

Walery
Będą się kłaniać, ale nie będą szanować;
Publicznego szacunku ten tylko bezpieczny,
Kto cnotliwie pracuje, ludziom pożyteczny.
Ale go nie otrzyma, kto tylko próżnuje.

Szarmancki
Chcesz, bym był posłem na sejm, co dziś następuje?
Bardziej się jeszcze znudził, jak tu Waćpanowie?
A, dobrodzieju! Wolę nade wszystko zdrowie.
Lata przeszłego, gdyście na sesjach siedzieli,
Gdyście się przez dzień cały męczyli, krzyczeli,
Ja, z pudrem i z pomadą włos sczesawszy wonną,
Obleciałem Mokotów, Wolę, Królikarnię,
Łazienki i Powązki, czasem Bażantarnię
Wieczorem przebrawszy się... [...] Przerywa mu Walery

Walery
Gdyby każdy tak żyć chciał, czym by Polska była?

Szarmancki
Nie wiem, co by z nią było, lecz by się bawiła!
- Wiecie co? Stwierdzam, że w wersji scenicznej utwór Niemcewicza jest o wiele bardziej strawny niż w wersji czytanej.
- A ja dopiero teraz widzę uniwersalność tego tekstu – ciągle nie brakuje nam nowobogackich fircyków i zbijających kasę Starostów.
- Pewno. Wystarczy obejrzeć obrady sejmu w telewizji – co jeden to lepszy Starosta Gadulski.
- Dziś prawdziwych Polaków już nie ma... (nuci)
- Boże , słuchać was nie można. Prawdziwy Polak, gorący patriotyzm, „nie rzucim ziemi skąd nasz ród” i inne takie. Niedobrze się robi. Za jakie grzechy ja muszę z wami tę akademię przygotowywać? Nie znoszę nadętych słów i patetycznych akademii, które mi mówią, jakim mam być i jakie szacowne tradycje są moim udziałem. A może by tak wiersz Bursy na akademię?

Nie uczyniłeś mnie ślepym
Dzięki Ci za to Panie

Nie uczyniłeś mnie garbatym
Dzięki Ci za to Panie

Nie uczyniłeś mnie dziecięciem alkoholika
Dzięki Ci za to Panie

Nie uczyniłeś mnie wodogłowcem
Dzięki Ci za to Panie

Nie uczyniłeś mnie jąkałą kuternogą karłem epileptykiem
hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory
Dzięki Ci za to Panie

Ale dlaczego uczyniłeś mnie Polakiem?
( Bursa, Modlitwa dziękczynna z wymówką)


- I co, szkolni aktywiści, może by tak ten wiersz w akademii wykorzystać? A może jest za mało grzeczny?
- Przestań! Myślisz, że tylko ty nie lubisz podniosłych akademii?
- A wiersz Bursy wykorzystamy – myślę, że niejeden Polak, nie tylko młody, zadawał sobie pytanie, dlaczego właśnie jemu przyszło borykać się z niełatwą historią dawną i współczesną swojego narodu.

Jeden z uczniów wydobywa spośród rekwizytów starego misia, skakankę, paletki do badminktona itp. oraz stare widokówki, rozdziela znalezione rzeczy pomiędzy kolegów.

- Ciekawe, skąd to się tutaj wzięło. Miałem podobnego w dzieciństwie( w ręku trzyma misia pluszowego).
- O, kartka z Beskidu Żywieckiego – taki widok kojarzy mi się z dzieciństwem. Do 10 roku życia mieszkałem rodzicami u babci. I do dziś nie wyobrażam sobie wakacji bez pobytu na tych terenach. To kawał mojego życia.
- Ej, słuchajcie! Olśniło mnie! Może nasz akademia powinna iść zupełnie innym tropem?! Wiecie dlaczego?
Bo ...
Wiersz T. Różewicza [„ oblicze ojczyzny”] uczniowie mówią , jakby to był ciąg dalszy dialogu.
[...]
ojczyzna to kraj dzieciństwa
miejsce urodzenia
to jest ta mała najbliższa
ojczyzna

miasto miasteczko wieś
ulica dom podwórko
pierwsza miłość
las na horyzoncie
groby

w dzieciństwie poznaje się
kwiaty zioła zboża
zwierzęta
pola łąki
słowa owoce
ojczyzna się śmieje

na początku ojczyzna
jest blisko
na wyciągnięcie ręki

dopiero później rośnie
krwawi
boli

- Ojczyzna rośnie, krwawi, boli... A mieliśmy odejść od tematu cierpienia, poświęcenia dla ojczyzny, obowiązku, jaki się ma wobec niej.
- Może to niemożliwe?
- Znowu się zaczyna! Tylko nie wracajcie do tematu wojny, powstań, walki o niepodległość – błagam!
- Wiecie nad czym się zastanawiam? Co dzisiaj znaczą słowa, że ojczyzna boli?
- Kiedyś podobnego określenia użył mój wujek. Opowiadał o tym, jak w latach 80. z powodów politycznych wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Był przekonany, że polskie zmagania się z komunizmem są całemu światu znane i powszechnie cenione. I gorzko się rozczarował.

Scenka – dochodzą do uczniów obecnych na scenie nowi, już do gry przygotowani – wiersz Barańczaka „Garden party” rozpisany na role.

Sally: „Przepraszam, nie dosłyszałam nazwiska?... Banaczek?...
Czy to czeskie nazwisko? A, polskie! To znaczy,
pan z Polski? jakże miło. Państwo przyjechali
całą rodziną? dawno?”
Billy: „No nie, wybacz, Sally, zamęczasz pytaniami, a trzeba, po pierwsze,
zaprowadzić do stołu – proszę, tu krakersy, potato chips, sałatka – pan sobie naleje sam, prawda? Witaj, Henry – „,
Sally: „I co też się dzieje ostatnio w Polsce? Co porabia Wa..., no, ten z wąsami,
zna go pan osobiście? nie? Widzę czasami
w dzienniku demonstracje – choć czy można wierzyć
tej naszej telewizji, koszmar, prawda? jeży
się włos od wszystkich tych reklam – cenzury –
Europejczycy słusznie twierdzą, ze kultury
nam brakuje –”,
Sam: „Cześć, jestem Sam. Mówi mi Billy,
że pan z Polski – znam Polskę, widziałem dwa filmy
z Papieżem – ten wasz Papież nic nie wie o świecie,
straszny konserwatysta – ”

Sally: „A jak pańskie dzieci? Mówią już po angielsku? Czy chodzą do dobrej
szkoły?”
Sam: „Te szkoły publiczne to problem numer jeden, niestety – ”
Sally: „Nie zgadzam się, Sammy, Szkoły są lepsze, jeśli rodzice, my sami
Dbamy o to – ”,
Sam: „Tak, ale budżet federalny –”,
Billy: „ Hej wy tam, skończcie wreszcie, co to za fatalny obyczaj – dyskutować przy winie, zakąsce na poważne tematy –”
Sam: „Więc? co słychać w Polsce?”

- Cóż.... Samo życie. Dziś też nie wszyscy nas kochają i rozumieją.
- Pamiętacie lekcje o założycielce szkoły? Też nie miała łatwo podczas pobytu na obczyźnie – ani w Rosji, ani w krajach skandynawskich . Niejednokrotnie obok przychylności spotykała się z niechęcią lub nawet jawną wrogością.
- Co więcej, jej otwartego na inne narodowości i prawdziwie chrześcijańskiego patriotyzmu nie rozumieli nawet niektórzy Polacy.
- A gdyby tak w naszej akademii pozwolić przemówić osobom, które ją znały?
- Co ty, chcesz z akademii zrobić seans spirytualistyczny?
- Przecież w świecie sztuki wszystko zdarzyć się może.
- To kogo zapraszamy? Ja bym chętnie posłuchała tego, co o hrabinie Ledóchowskiej ma do powiedzenia Sienkiewicz.
- Co ty, to już lepiej Michał Sokolnicki – z nim na temat Polski założycielka naszej szkoły często rozmawiała, poza tym znał i ją i Sienkiewicza.
- Niech będzie.
- A ja zaprosiłabym kogoś, kto znał matkę Urszulę z Petersburga.
- Może byście tak odmłodzili towarzystwo? Nie jesteście ciekawi, jak świętą Urszulę postrzegały uczennice szkoły, której była założycielką i pierwszą dyrektorką?
- No dobrze, a o czym każemy tym postaciom mówić?
- O tym, jaką Polką była Urszula Ledóchowska. To co, robimy próbę?

Refleksyjna muzyka, ewentualnie także zmiana oświetlenia – nastrój. Osoby pojawiają się na scenie w kolejności zapowiadania. Podczas mówienia przekazują sobie fotografię Matuchny (lub staja obok jej portretu – w zależności od scenografii).

- Posłuchajmy Rosjanki z Petersburga, Michała Sokolnickiego i Maryni, uczennicy pniewskiej szkoły gospodarczej.

Rosjanka
Na początku patrzyliśmy na Ledóchowską z dystansem – po pierwsze Polka, po drugie hrabina – wydawało się nam, że tak dumnie się nosi. Obawialiśmy się, że nas, Rosjan, będzie traktować z pogardą – przecież byliśmy narodem zaborców, a ona ogromnie swój kraj kochała. Ale Matiuszka bardzo szybko pokazała, że jest w Petersburgu po to, by służyć każdemu. Często mówiłam do moich przyjaciółek: Mateczka to nas wszystkich sklei w jedno. Chciała dla nas, rosyjskich katolików, kaplicy z nabożeństwami odprawianymi w naszym języku. Nie udało się, bo inni nie rozumieli otwartego serca tej niesamowitej Polki, która kochając swoją ojczyznę, tutaj, na ziemi jej wrogów, powtarzała: Żeby tylko cokolwiek zrobić dla Rosji.

Michał Soklolnicki
W czasie, gdy hrabinę Ledóchowską poznałem, spalała się miłością dla Polski. Niezwykła była. Pamiętam, jakby to było dziś: Djursholm pod Sztokholmem, skromny salonik i liczni, często sławni Polacy odwiedzający matkę Urszulę. Nie dzieliła ludzi na wierzących, więc lepszych i ateistów, więc gorszych. Nigdy nie zapomnę, z jaką życzliwością przyjęła socjalistę Daszyńskiego. Kiedy opowiadałem jej o polskim wojsku i o walce o niepodległość, stwierdziła, że nie zna się na polityce, ale sercem jest z naszymi chłopcami – tak nazywał polskich żołnierzy Daszyński i tak nazywała ich potem w listach do mnie Ledóchowska. Robiła dla Polski wszystko, na co jej czas i miejsce pozwalały. Była tytanem pracy – nie sposób zliczyć odczyty, które w różnych językach wygłosiła, by Skandynawów sprawą polską zainteresować i dla potrzebujących rodaków pomoc finansową zdobyć. Taki był patriotyzm matki Urszuli. Bardzo ją cenił Henryk Sienkiewicz, który uważał, że choć nie zasiadała w rządzie i nie walczyła w wojsku, to jednak uratowała setki ludzkich istnień.

Uczennica
Znane było wśród nas, uczennic pniewskiej Szkoły Gospodarczej, zdanie, którym Matuchna parę lat wcześniej zakończyła jeden ze swoich odczytów: Jeszcze Polska nie zginęła, dopóki kochamy. I takiego patriotyzmu nas uczyła:
Chcecie być patriotkami? – Bądźcie dobre.
Kochacie swój kraj? – Pokażcie to przez rzetelną naukę i uczciwą pracę.
Chcecie, by Polskę szanowano? – Szanujcie inne narodowości.
Chcecie być dobrymi Polkami? – Poznawajcie polską kulturę i historię
Chcecie, by wasza ojczyzna była wielka i prawdziwie wolna? – Bądźcie wierne wartościom.

- Może gdyby matka Urszula znała wiersz Różewicza List do ludożerców, poleciłaby go nam jako tekst ważny w akademii o prawdziwym patriotyzmie?

Uczniowie mówią tekst wiersz jako wyraźnie adresowany do publiczności.

Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który pyta o wolne miejsce
w przedziale kolejowym

zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie

Kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami

zrozumcie
ludzi jest dużo będzie jeszcze
więcej więc posuńcie się trochę
ustąpcie
[...]

Nie mówcie odwróceni tyłem:
ja mnie mój moje
mój żołądek mój włos
mój odcisk moje spodnie
moja żona moje dzieci
moje zdanie

Kochani ludożercy
Nie zjadajmy się Dobrze
bo nie zmartwychwstaniemy
Naprawdę

- Moim zdaniem ten tekst pasuje do tego, jak patriotyzm rozumiała św. Urszula.
- Jak myślicie, czy współcześni Polacy są patriotami?
- Ale z was naiwniacy. Oczywiście, że nie są. Młodzi albo wieją za granicę albo nieuczciwie dorabiają się w kraju. A starzy narzekają i tęsknią za komuną.
- Upraszczasz.
- I czarno widzisz. Ostatnio oglądałem w telewizji debatę na temat patriotyzmu. Występowali w niej młodzi ludzie i wcale nie wykazywali ojczyznofobii.
- A gdyby tak w naszej akademii pozwolić przemówić tym współczesnym Polakom, którzy się słowa patriotyzm nie boją?
- Świetnie, zróbmy to w konwencji wywiadów przeprowadzanych z przypadkowymi przechodniami.
- Nieźle wyszło, może wykorzystamy.
- To o czym w końcu robimy tę akademię?
- To oczywiste – o patriotyzmie dzisiejszym, osiągalnym dla nas tu i teraz.
- O normalności i uczciwości.
- O życzliwości międzyludzkiej i poszanowaniu człowieka.
- Słowem wydobywamy z zapomnienia, ze stosu starzyzny/Poczciwe słowa „prawość” i „miłość ojczyzny”.

Podkład muzyczny, finałowy tekst recytowany przez kilka osób – fragment modlitwy z” Kwiatów polskich" Tuwima.

My ludzie skromni, ludzie prości,
Żadni nadludzie ni olbrzymy,
Boga o inną moc prosimy.
O inną drogę do wielkości:

Chmury nad nami rozpal w łunę,
Uderz nam w serca złotym dzwonem,
Otwórz nam Polskę, jak piorunem
Otwierasz niebo zachmurzone.

Dam nam uprzątnąć dom ojczysty
Tak z naszych zgliszcz i ruin świętych,
Jak z grzechów naszych, win przeklętych:
Niech będzie biedny, ale czysty
Nasz dom z cmentarza podźwignięty.

Ziemi, gdy z martwych się obudzi
I brzask wolności ją ozłoci.
Daj rządy mądrych, dobrych ludzi,
Mocnych w mądrości i dobroci.
[...]

Pysznych pokora niech uzbroi,
Pokornym gniewnej dumy przydaj,
Poucz nas, że pod słońcem Twoim
„Nie masz Greczyna ani Żyda”.
[...]

Piorunem ruń, gdy w imię sławy
Pyszałek chwyci broń do ręki,
Nie dopuść, żeby miecz nieprawy
Miał za rękojeść krzyż Twej męki.
[...]

Lecz nade wszystko – słowom naszym,
Zmienionym chytrze przez krętaczy,
Jedyność przywróć i prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
A sprawiedliwość – sprawiedliwość.

Niech więcej Twego brzmi Imienia
W uczynkach ludzi niż w ich pieśni,
Głupcom odejmij dar marzenia,
A sny szlachetnych ucieleśnij.
[...]

Każda niech Polska będzie wielka:
Synom jej ducha czy jej ciała
Daj wielkość serc, gdy będzie wielka,
I wielkość serc, gdy będzie mała.

- Może gdyby matka Urszula znała wiersz Różewicza List do ludożerców, poleciłaby go nam jako tekst ważny w akademii o prawdziwym patriotyzmie?

Uczniowie mówią tekst wiersz jako wyraźnie adresowany do publiczności.

Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który pyta o wolne miejsce
w przedziale kolejowym

zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie

Kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami

zrozumcie
ludzi jest dużo będzie jeszcze
więcej więc posuńcie się trochę
ustąpcie
[...]

Nie mówcie odwróceni tyłem:
ja mnie mój moje
mój żołądek mój włos
mój odcisk moje spodnie
moja żona moje dzieci
moje zdanie

Kochani ludożercy
Nie zjadajmy się Dobrze
bo nie zmartwychwstaniemy
Naprawdę

- Moim zdaniem ten tekst pasuje do tego, jak patriotyzm rozumiała św. Urszula.
- Jak myślicie, czy współcześni Polacy są patriotami?
- Ale z was naiwniacy. Oczywiście, że nie są. Młodzi albo wieją za granicę albo nieuczciwie dorabiają się w kraju. A starzy narzekają i tęsknią za komuną.
- Upraszczasz.
- I czarno widzisz. Ostatnio oglądałem w telewizji debatę na temat patriotyzmu. Występowali w niej młodzi ludzie i wcale nie wykazywali ojczyznofobii.
- A gdyby tak w naszej akademii pozwolić przemówić tym współczesnym Polakom, którzy się słowa patriotyzm nie boją?
- Ciekawe, co by powiedzieli.
- Może wspominaliby czasy, kiedy się za ojczyznę ginęło i żałowali, ze młodzi dziś już o tym nie pamiętają?
- Ty znowu swoje. A może usłyszelibyśmy, że patriotyzm dziś to uczciwość i solidna praca?
- Moja siostra na pewno przypomniałaby, co powiedział Papież w latach 80. – że patriotyzm to solidarność, a solidarność oznacza Jeden drugich brzemiona noście. Ja się z nią zgadzam. Nie oszukujmy się, że jeśli nie chcemy się opiekować chorą matką czy umierającą za ścianą sąsiadką, to jesteśmy patriotami. Złudzenie!
- Kupowanie prac magisterskich i załatwianie sobie lewych wpisów do indeksu także nic wspólnego z patriotyzmem nie ma.
- Bo patriotyzm w roku 2005 to nie święto, ale codzienność. To pytanie, czy mając perspektywy fantastycznej pracy na Zachodzie, nie pozostać jednak w kraju.
- To o czym w końcu robimy tę akademię?
- To oczywiste – o patriotyzmie dzisiejszym, osiągalnym dla nas tu i teraz.
- O normalności i uczciwości.
- O życzliwości międzyludzkiej i poszanowaniu człowieka.
- Słowem wydobywamy z zapomnienia, ze stosu starzyzny/Poczciwe słowa „prawość” i „miłość ojczyzny”.

Podkład muzyczny, finałowy tekst recytowany przez kilka osób – fragment modlitwy z” Kwiatów polskich" Tuwima.

My ludzie skromni, ludzie prości,
Żadni nadludzie ni olbrzymy,
Boga o inną moc prosimy.
O inną drogę do wielkości:

Chmury nad nami rozpal w łunę,
Uderz nam w serca złotym dzwonem,
Otwórz nam Polskę, jak piorunem
Otwierasz niebo zachmurzone.

Dam nam uprzątnąć dom ojczysty
Tak z naszych zgliszcz i ruin świętych,
Jak z grzechów naszych, win przeklętych:
Niech będzie biedny, ale czysty
Nasz dom z cmentarza podźwignięty.

Ziemi, gdy z martwych się obudzi
I brzask wolności ją ozłoci.
Daj rządy mądrych, dobrych ludzi,
Mocnych w mądrości i dobroci.
[...]

Pysznych pokora niech uzbroi,
Pokornym gniewnej dumy przydaj,
Poucz nas, że pod słońcem Twoim
„Nie masz Greczyna ani Żyda”.
[...]

Piorunem ruń, gdy w imię sławy
Pyszałek chwyci broń do ręki,
Nie dopuść, żeby miecz nieprawy
Miał za rękojeść krzyż Twej męki.
[…]

Lecz nade wszystko - słowom naszym,
Zmienionym chytrze przez krętaczy,
Jedyność przywróć i prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
A sprawiedliwość - sprawiedliwość.

Niech więcej Twego brzmi imienia
W uczynkach ludzi niż w ich pieśni,
Głupcom odejmij dar marzenia,
A sny szlachetnych ucieleśnij.
[…]
Każda niech Polska będzie wielka:
Synom jej ducha czy jej ciała
Daj wielkość serc, gdy będzie wielka,
I wielkość serc, gdy będzie mała.

Brak komentarzy: